środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział czternasty

Rozdział zbetowała Setsu, za co jej serdecznie dziękuję <3.


               
     Wieść o czwórce Ślizgonów, którzy dziwnym sposobem znaleźli się w Skrzydle Szpitalnym, rozniosła się lotem błyskawicy. Ci bardziej wścibscy dowiedzieli się też o wizycie panny Vergou w królestwie madame Pomfrey. Nikt jednak nie wiedział, co się stało, choć kilku bystrzejszych miało swoje podejrzenia. Żaden z rannych nie powiedział nic, nawet pod groźbą wiecznego szlabanu ze Snape’m. 
                  Harry nawet nie wahał się, tylko od razu poszedł do Glenna, by mu wszystko opowiedzieć. Romersheuser był tak wściekły, że nie dało się tego opisać. A gdy tylko trafili na problematyczną czwórkę Ślizgonów w mniej uczęszczanym korytarzu, zrobili wszystko, co tylko mogli, by im wyperswadować takie pomysły. Zaraz po tym Glenn odebrał Tabithę ze Skrzydła. Z tego, co Harry zauważył, chłopak nie opuszczał dziewczyny nawet na krok przez około tydzień. Odprowadzał ją na zajęcia, odbierał i ogólnie był tak zwanym „wrzodem na dupie”. Gryfon słyszał już tyle ich kłótni, gdzie Tabitha próbowała uwolnić się od kuzyna, ale zawsze kończyło się tym samym. Nieugięty Glenn jej nie słuchał.
                   Zielonooki nawet nie był aż tak bardzo zdziwiony, kiedy następnego dnia po odesłaniu Ślizgonów do Skrzydła Hermiona przyszła do ich dormitorium i zaczęła mu prawić kazanie. Ron, kiedy tylko usłyszał o całym zamieszaniu, sam miał ochotę ruszyć na czwórkę idiotów. Ich kłótnia była tak głośna, że zjawiła się nawet McGonagall, próbując ich uciszyć. Odjęła im punkty i zagroziła szlabanem.
                   Po tym wydarzeniu coś ponownie zmieniło się na lekcjach eliksirów. Snape zamilkł, wchodząc w tryb „Potter nie istnieje”. Strażnik podsunął Harry’emu teorię, że Naczelny Postrach Hogwartu mógł być wdzięczny za pomoc jego podopiecznej. Choć argumenty drugiego umysłu były całkiem logiczne – „Snape pewnie sam miał ochotę im wtłoczyć trochę rozumu do głowy” lub „Nauczycielowi nie przystoi przeklinanie swoich własnych uczniów” – to jednak Harry jakoś nie mógł w to uwierzyć. Wolał wierzyć w wersję, że Mistrz Eliksirów ma zmienne nastroje.
                   Kolejny mecz, tym razem Ravenclaw – Hufflepuff odbył się dwudziestego listopada i był on wyrównaną walką. Harry siedział na trybunach, podziwiając nowe taktyki przeciwników. Obserwując ich, robił notatki w zeszycie, by potem wykorzystać niektóre zwody na treningu ich własnej drużyny. Mecz zakończył się wygraną Hufflepuffu, choć znicz został złapany przez Cho Chang.

**
    
                   Pokój Wspólny Gryffindoru okupowany był przez pierwszo- i drugo- roczniaków, którym, jak Harry zdążył się dowiedzieć, Snape zadał gigantyczne wypracowanie. Każdy z Gryfonów miał zamiar zaliczyć je przynajmniej na Zadowalający, dlatego teraz siedzieli przy stolikach i na kanapach z opasłymi tomami, które wynieśli z biblioteki.
 Harry, Harry! – Usłyszał, jak ktoś go woła. Rozejrzał się wokoło, zauważając Ginny. Rudowłosa stała przy wejściu i machała na niego ręką. Włożył Sto jeden zaklęć, które uratowało mi życie do torby, którą zawiesił sobie na ramieniu. Podszedł do siostry przyjaciela, która miała lekko zaróżowione policzki i nierówny oddech.
 Coś się stało, Ginny? – Zapytał niepewnie.
 Musisz to zobaczyć – uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła go za rękę, wyprowadzając z Pokoju Wspólnego.
 Ale co się stało?
 Zobaczysz, zobaczysz – niemal piszczała z podekscytowania. Harry ze sceptyczną miną szedł za rudowłosą, aż doszli do schodów prowadzących do Wielkiej Sali. Gryfon zauważył, że wokół balustrady ustawiona już była spora grupka widzów, którzy wręcz wychylali się, by dokładnie widzieć to, co dzieje się na dole. W większości byli to Gwardziści.
 Cześć – przywitał się ze wszystkimi, co niektórzy mu odpowiedzieli. – Co tutaj się dzieje?
 Patrz na dół – szepnęła Ginny, wskazując palcem. – Ron próbuje zaprosić Hermionę na randkę.
Harry aż otworzył usta ze zdziwienia. Na dole faktycznie znajdowała się rzeczona dwójka. Nawet z tej odległości Harry widział, jak Ron ma zaczerwienione uszy i duka coś niewyraźnie, patrząc w ziemię. Hermiona za to miała zmarszczony nos, cały czas próbując zrozumieć mowę rudzielca.
 Stawiam pięć sykli, że nigdy tego z siebie nie wydusi – zachichotał Dean.
 Dam pięć na to, że zaraz się Hermiona wkurzy i pójdzie – dorzucił Klemens. Jego bliźniak również wyjął pieniądze, bez słowa dając je Thomasowi.
 Jesteście okropni – jęknęła zniesmaczona Hanna, opierając ręce na balustradzie. – Nie sądzicie, że to takie wspaniałe? Ron zbierał się do tego tak długo. Ja też bym chciała, by mnie kto…
 Wśród nich jest pełno nargli – stwierdziła Luna. Wszyscy spojrzeli po sobie, ignorując całkowicie mowę Abott, która już zdążyła się rozmarzyć.
 Dziesięć, że da mu kosza – podbił stawkę Smith, przerywając ciszę. Na dole wciąż nie zmienił się obrazek. Rudowłosy prefekt wciąż starał się zaprosić Hermionę na randkę, ale cały czas mówił wszystko okrągłą drogą, nie mogąc wydusić z siebie odpowiednich słów. Panna Granger cały czas próbowała łagodnie wymusić z niego sprawę, ale kiepsko jej szło.
 Colin, dam ci dwa sykle, jak strzelisz im teraz fotkę – powiedział Justin. Młodszy Gryfon spojrzał najpierw na dół, potem znów na starszego kolegę i ponownie na dół.
 Pięć – odpowiedział.
 Hej, młody, to czyste zdzierstwo – wtrącił się Seamus.
 Jak mnie zobaczy, to będzie chciał obedrzeć ze skóry – stwierdził starszy z Creevey’ów. Tutaj chłopacy nie mogli znaleźć stosownego argumentu, dlatego Puchon, z cierpiętniczym westchnieniem, zgodził się. Colin wręcz zbiegł po schodach i dopiero przy ostatnich schodkach schował się za poręcz.
 Przez was mogę stracić brata – mruknął Dennis.
 Ależ on duka – westchnęła Tabitha. Harry zauważył, że z twarzy dziewczyny zniknęły siniaki. Gdy tylko Ślizgonka zauważyła jego spojrzenie, posłała mu własne, o wiele chłodniejsze. No tak, pomyślał Harry, wciąż jest obrażona. Panna Vergoue od pamiętnego spotkania w lochach i jego zachowania, traktowała go jak powietrze. Była na niego wściekła.
 Colin robi nam zdjęcie – stwierdził Neville. Harry ponownie przeniósł wzrok na sytuację poniżej. Mały fotograf faktycznie stał teraz pod ścianą, skrzętnie schowany przed Ronem.
– Dawajcie,  głupie miny – rzucił z tyłu Glenn. Dostał w zamian uniesienie brwi. – Hej, nie jestem taki sztywny!
– Nic nie mówimy – mruknął Justin.
 Ile można? – Jęknęła Lavender, a stojąca obok niej Padma wymieniła znaczące spojrzenie ze swoją bliźniaczką.
 Zabije nas – odpowiedziała jej jedynie Parvati. Obydwie nachyliły się nad barierką.
 Hej, Hermiona! – Krzyknęły nagle. Harry, wraz z innymi, kucnął, próbując być niezauważonym.
 Ron nas zabije – szepnęła w jego stronę zdruzgotana Ginny. Harry nie miał co do tego wątpliwości. Strażnik zapewnił swoje wsparcie, choć Gryfon wyraźnie słyszał jego złośliwy śmiech w zakamarkach swojego umysłu.
 Ron chce cię spytać…
 Zamknijcie się! – Odkrzyknął spanikowany rudzielec, podskakując śmiesznie w miejscu.
– Oh, zamknij się tam, Weasley! – Warknęła Tabitha.
 Czy pójdziesz z nim na randkę do Hogsmeade! – Zakończyły wspólnie panny Patil. Harry zauważył, między kolumienkami, jak cała twarz Rona pokryła się rumieńcem. Z tyłu mignął mu błysk, świadczący jedynie o tym, że Colin uwiecznia tę chwilę. Strażnik wysłał mu myśl, że będą musieli koniecznie zadbać o te zdjęcia, bo Ron pewnie spali je przy pierwszej okazji.
Hermiona odwróciła się do rudowłosego, a lekki rumieniec pokrył jej policzki. Powiedziała coś do Rona, który nagle uśmiechnął się szeroko i odeszła.
 I co? – Zapytała podekscytowana Hanna, nie mogąc wręcz ustać w miejscu. Ron jedynie uniósł dwa kciuki do góry. Bliźniaczki Patil przybiły sobie piątki.
 Co nie znaczy, że nie ręczę za siebie, jak was dorwę!
 Czas na ewakuację, drogie panie! – Krzyknął Harry, rzucając się ze śmiechem do ucieczki. Reszta ruszyła za nim.
– Wracać mi tu, tchórze jedne!

**   

                   Najbliższe wyjście do Hogsmeade miało miejsce dwudziestego szóstego listopada. Ron już wcześniej ostrzegł, że jeśli chociaż zobaczy któregokolwiek z Gwardzistów w pobliżu jego i Hermiony, to przeklnie delikwentów najpaskudniejszą klątwą, jaką zna. Harry obiecał, że choć sam miał zamiar wyjść do wioski, to będzie trzymał się z daleka. Gryfon słyszał jednak, że Dean, Seamus i Zachariasz mieli odmienne plany, ale nie wspomniał o tym przyjacielowi.
                   Śnieg padał bez przerwy już od przeszło tygodnia. Zaspy zimnego puchu zdobiły uliczki w Hogsmeade, do której zaraz dorwali się trzecio roczniacy. Harry uchylił się przed jedną, zbłąkaną śnieżką, którą w zamierzeniu miał dostać ciemnowłosy uczeń, a poleciała w jego kierunku. Naciągnął mocniej czapkę na uszy i schował ręce do kieszeni. Wiatr wiał mroźnym powietrzem, a słońce wychylało się nieśmiało zza chmur.
                   Zielonooki skierował swoje kroki do Miodowego Królestwa, gdzie miał zamiar uzupełnić swój zapas słodkości. Lodowe myszy skończyły mu się w poprzednim tygodniu, a jak zauważyła Hermiona, Harry był od nich po prostu uzależniony. Gryfon miał co do tego odmienne zdanie, ale nie wdał się w dyskusję, a jedynie przytaknął przyjaciółce.
     - Dzień dobry – przywitał się, kiedy tylko przekroczył próg sklepu. Odpowiedział mu właściciel Ambrozjusz, który obsługiwał za ladą kilkoro innych uczniów. Harry stanął w kolejce, rozglądając się z zaciekawieniem dookoła. Na półkach jak zawsze mieniły się słodkości, a za ladą stał starszy mężczyzna o włosach przyprószonych siwizną i bystrych, czujnych oczach. Jego żona, otyła kobieta, o włosach związanych zawsze w dwa warkocze, krzątała się na zapleczu, co rusz uzupełniając braki na sklepowych półkach.
 Dzień dobry – drzwi otworzyły się ponownie, wpuszczając mroźne powietrze. Do środka weszła Ginny. Rudowłosa strzepała ze swojej czapki śnieg i dmuchnęła kilka razy ciepłym powietrzem w złączone dłonie.
 Cześć, Harry – przywitała się, kiedy tylko go zauważyła. Podeszła do niego.
 Jesteś sam?
 Tak, Ron jest z Hermioną na randce…
 Wiem, widziałam ich – przerwała mu. – Ron jest czerwony jak burak, a tuż za nimi podąża Dean, Seamus i Zachariasz.
 A ty? Czemu jesteś sama? – Zapytał, na co dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami.
 Moja ostatnia randka nie wypaliła, więc stwierdziłam, że raz samotne zakupy mi nie zaszkodzą – odpowiedziała spokojnie.
 Co dla was? – Głos pana Fluma zwrócił ich uwagę. Harry od razu poprosił o lodowe myszy, co panna Weasley przyjęła z lekkim uśmiechem. Kiedy i Ginny kupiła słodycze, wyszli ze sklepu, uprzednio chowając je do powiększonych kieszeni.
 Skoro jesteśmy sami, to może pomożesz mi w wyborze prezentów na święta? – Zaproponował. – Wiem, że zostało jeszcze trochę czasu, ale wolę już teraz szukać.
– Czemu nie – zgodziła się rudowłosa Gryfonka.

**

MOST MILLENNIUM BRIDGE RUNĄŁ![i]


     Dnia dwudziestego dziewiątego listopada, jeden z mostów w Londynie, Millennium Bridge, runął. Było to w godzinach popołudniowych, kiedy zorganizowana grupa Śmierciożerców zaatakowała mugoli.
     Nasz korespondent dowiedział się, że grupie przewodniczył wilkołak, Fenrir Greyback, który zaatakował trzynastu mugoli, z czego dwóch zostało zarażonych likantropią. W ataku zginęło piętnastu mugoli, dwudziestu zostało ciężko rannych, z czego połowa ofiar była traktowana zaklęciem Niewybaczalnym – torturującym.
     Zapytany o całą sprawę Minister Magii milczy, również biuro Szefa Aurorów nie chce odpowiedzieć na kilka pytań, związanych z całym tym zdarzeniem.

                   Harry odłożył gazetę, zaciskając mocno pięści. Na stronie głównej znajdowało się zdjęcie z zatopionym mostem, a na niebie górował Mroczny Znak.
 Czytałeś? – Zapytała cicho Hermiona, podchodząc do niego. Siedział w Pokoju Wspólnym, gdzie Hedwiga przysłała mu specjalne wydanie Proroka Popołudniowego.
 Tak.
 W tym ataku zginęła mama drugorocznego Puchona – szepnęła Gryfonka, siadając obok niego. Harry podniósł na nią zaskoczony wzrok, po czym napiął się mocniej.
 To nie twoja wina – powiedziała, kładąc mu dłoń na ramieniu.
 Mylisz się, Hermiono – odpowiedział natychmiast. – Może i nie ja rzucam zaklęcie, ale gdybym tylko szybciej pokonał Voldemort’a, to wiele osób wciąż by żyło.
 Harry, nie możesz obwiniać się za całe zło tego świata. To Aurorzy powinni zjawić się tam i bronić mugoli. To, że akurat od ciebie każdy wymaga, byś zabił Voldemort’a, wcale nie znaczy, że dorośli mogą siedzieć na tyłku i oczekiwać od dziecka zbawienia.
 Dziękuję – Zielonooki uśmiechnął się szczerze do dziewczyny.
 Po prostu nie rozumiem, czemu wszyscy chcą, żebyś to ty go pokonał – mruknęła. – To niepoważne!
     Bo tylko ja jestem w stanie to zrobić, pomyślał Gryfon, ale nie powiedział tego na głos. W zamian przytulił do siebie Hermionę, która wdzięcznie schowała twarz w jego ramieniu. Harry, głaszcząc przyjaciółkę po plecach, rozejrzał się po Pokoju Wspólnym.
     W kominku skrzył się wesoło ogień, a kilka iskier pryskało, od czasu do czasu, na dywan. Trójka pierwszorocznych siedziała tuż obok niego na ziemi i grała w Eksplodującego Durnia. Przy jednym ze stolików siedziały Lavender z Parvati, rozmawiając przyciszonymi głosami. Na fotelu, ustawionym tuż pod ścianą, siedział Neville, otoczony kilkoma księgami.
 Boję się, Harry – szepnęła nagle Hermiona, ogrzewając mu oddechem szyję. Gryfon spojrzał na nią pytająco.
 Boję się, że to samo spotka moich rodziców – powiedziała cicho, a głos jej lekko zadrżał. Harry nie odpowiedział nic, jedynie mocniej ją objął. Strażnik wysłał mu impuls, nad którym Gryfon musiał się poważnie zastanowić.

** 

                   Musimy coś z tym zrobić, Albusie – zagrzmiał Moody. – Nie możemy pozwolić, by ci Śmierciożercy nas zastraszyli!
 Czemu Aurorów nie było na miejscu? – Zapytała profesor McGonagall, a kilka głów obróciło się w stronę Kingsley’a.
 Nie dostaliśmy żadnego rozkazu – odpowiedział spokojnie mężczyzna. – Bez niego nie możemy wysłać Grupy Szturmowej.
 Kto jest odpowiedzialny za wysyłanie jednostki? – Spytał natychmiast Dumbledore, uważnie rozglądając się po wszystkich Zakonnikach.
 Oczywiście Szef Biura Aurorów, ale mogą to zrobić jeszcze kapitanowie poszczególnych grup, jeśli Szefa nie ma, a wymaga tego sytuacja.
 Rozumiem, że zabijanie mugoli to nic nowego – rzucił sarkastycznie Snape.
 W biurze znajdował się Rufus Scrimgeour, więc bez jego zgody lub rozkazu mam związane ręce – jęknął Shlacklebolt, ignorując profesora eliksirów.
 Czyli Scrimgeour będzie nam utrudniał? – Zapytała zaskoczona McGonagall. – Wydawało mi się, że nie stoi on po stronie…
 To pieprzony karierowicz – wtrącił się Moody, stukając nerwowo swoją sztuczną nogą. – Będzie się uśmiechał do zdjęć, mówił to, co prasa chce usłyszeć, a jak przychodzi co do czego, to spieprzy pod łóżko.
 Jest jakaś alternatywa, żeby obejść procedury?
– Wysłanie pana Scrimgeour’a na przymusowy urlop? – Zaproponował wesoło Faust, za co zarobił sceptyczne spojrzenie Dumbledore.
 Faust ma rację – stwierdził cicho Kingsley. – Jedynym sposobem jest usunięcie Scrimgeour’a albo ze stołka, albo załatwiając mu urlop. Dzięki temu kapitanowie przejmą jego obowiązki, aczkolwiek do tego mógłby wtrącić się Minister.
 Korneliusz nie będzie przeszkadzał – powiedział spokojnie Albus. – Po tym, jak zaprzeczał powrotowi Voldemorta, jego sytuacja jest niezwykle krucha. Starszyzna zastanawia się nad przymusowym usunięciem go.
 To chyba dobrze  - prychnęła Emmelina Vance.
 Mi również wydawało się to dobrym pomysłem – zaczął tłumaczyć Dumbledore. – Teraz jednak dobrze wiem, że jeśli Korneliusz straci posadę ministra, będziemy mieli duży kłopot.
 Niby jaki?
 Moja droga, w tej chwili Korneliusz słucha moich rad, dlatego może nam ułatwić kilka kwestii i zarówno wprowadzić potrzebne reformy. Jeśli Starszyzna go zdymisjonuje, dojdzie do wyborów. Jest duże prawdopodobieństwo, że czołowym kandydatem zostanie Lucjusz Malfoy.
 Przecież to Śmierciożerca! – Oburzyła się Molly.
 Wystarczy przekupić odpowiednie osoby, a Ministerstwo będzie pod kontrolą Voldemorta – zakończył Dumbledore. – Dlatego jestem zdeterminowany, żeby wspomóc Korneliusza.
 Jak z tą ustawą?
– Jest ukończona – odpowiedziała McFly. – Minister jednak stara się ją ulepszyć, dlatego wejdzie w życie dopiero z dniem ferii świątecznych uczniów Hogwartu.
 Albusie, myślałeś o werbowaniu klas siódmych? – Zapytał Moody, a jego oko okręciło się dookoła osi.
 Albusie, chyba nie myślisz poważnie, przecież to dzieci!
 Jakoś nie przeszkadzało ci, Minerwo, kiedy werbowano nas – rzucił sceptycznie Remus, opierając się o jedną ze ścian. Kobieta spojrzała na niego z zaskoczeniem, zupełnie jak pozostali.
 Poza tym – wtrącił się Charlie. – Większość z tych dzieci, jak wszyscy uważają, już miała do czynienia ze Śmierciożercami. Uważam, że powinniśmy zaproponować Harry’emu miejsce w Zakonie.
 Charlie – sapnęła oburzona Molly. – On nie jest jeszcze pełnoletni, to wciąż dziecko!
 Mamo – odpowiedział na obronę brata, Bill. – Harry z całą pewnością nie jest już dzieckiem. Ma w walce doświadczenie i wiele razy stawał przed samym Voldemort’em.
 Nie ma mowy.
 Jesteście strasznie zabawni – stwierdził nagle Slavomir, widząc nadchodzącą kłótnie. Odchylił się na krześle, czekając, aż wszyscy się na nim skupią.
 Oczekujecie od tego chłopaka zbawienia, a jednocześnie traktujecie go jak dziecko. Jeśli chcecie, żeby pokonał za was Voldemort’a, to lepiej by było, żebyście go do tego przygotowali, a nie oczekujecie, że nagle dostanie jakiejś wielkiej mocy.
 Nikt tego od niego nie oczekuje!
 Molly, cały wasz świat nazywa go Wybrańcem. Większość z dorosłych pozostaje neutralnymi, ponieważ sądzą, że pan Potter ich uratuje. Taka jest rzeczywistość.

**

                   Harry siedział w Pokoju Życzeń, a wokół niego porozrzucane były różne księgi, teczki od Syriusza i notes z Gringotta. Na stoliku stała parująca herbata o smaku poziomek, a obok niej kilka kanapek, które przyniósł mu Zgredek. Pokój zmienił się w przytulny pokój z kominkiem, dużą, wygodną sofą i odpowiedniej wielkości stolikiem, na którym pojawiły się, obok jedzenia i napoju, kałamarze z czystymi pergaminami.
                   Gryfon umoczył stalówkę pióra w atramencie, po czym zaczął przepisywać na pergamin zaznaczony w księdze fragment. Siedział już niemal od dwóch godzin, robiąc notatki.
– Wiedzieliśmy, że tutaj będziesz – drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich ukazała się rudowłosa głowa Rona. Tuż za nim weszła Hermiona. Podeszli do niego, a zaraz pojawiły się fotele, na których usiedli.
 Co robisz? – Spytała pani Prefekt, zaglądając mu przez ramię. Zmarszczyła brwi, zaczytując się w treści.
 Robię notatki na następne zajęcia Gwardii – odpowiedział spokojnie, nie przerywając pisania. – Musimy zmienić założenia.
 Co masz na myśli, stary? – Spytał Ron.
– Śmierciożercy zrobili się ostatnio zbyt aktywni. Voldemort musi być gotowy do starcia, my też musimy. Może to nastąpić w każdej chwili.
 Moim zdaniem to pokaz siły – powiedziała Hermiona, sięgając po jedną z otwartych ksiąg. – Chce pewnie zastraszyć społeczeństwo, pokazać, że on jest gotowy do działania w każdej chwili i nie powstrzyma go Ministerstwo.
– Sukinsyn.
 Język, Ronaldzie!
 Co chcesz zrobić z Gwardią? – Zignorował ją rudowłosy.
 Czas przestać się bawić w kółko wyrównawcze, musimy się zmienić. Utworzyć zwartą grupę, która będzie kryła sobie plecy w każdej sytuacji. Potrzebujemy stworzyć grupę, gdzie jedna osoba będzie atakowała, druga ją broniła.
 Coś jak w wojsku?
 Co to jest wojsko?
 To mugolska armia Aurorów – odpowiedziała machinalnie Hermiona. – Czyli stworzymy grupy. Defensywna i ofensywna. Hm…
 Ona mnie czasami przeraża – mruknął Ron do Harrego. Gryfon uśmiechnął się.
 Mnie też.
 Będziemy jeszcze potrzebować grupy leczącej – zauważyła Gryfonka. – Poza tym, Harry, nie wiem, jak ty sobie to wyobrażasz. Jak mamy się znaleźć na miejscu?
 Cały czas się nad tym zastanawiam – Harry podparł podbródek na dłoni.
 W przyszłym semestrze odbędzie się nauka teleportacji – zaproponował Ron. – Co prawda tylko dla naszego rocznika, ale to nam wiele ułatwi.
 Jestem z ciebie dumna – rzuciła wesoło Hermiona, na co Ron burknął coś pod nosem. Harry uśmiechnął się, przyglądając się uważnie swoim przyjaciołom. Jeszcze nie wiedział, czy obydwoje byli parą, aczkolwiek spędzali bardzo wiele czasu tylko we dwoje, dlatego czekał na dobre wieści od Rona.
 Poza tym, zdobyłem coś, co rozdam na najbliższym spotkaniu.
 Co masz na myśli? – Hermiona przyjrzała mu się uważnie. – To nic nielegalnego, prawda, Harry?
 No cóż, zależy jak na to spojrzysz – tu uśmiechnął się do niej wesoło. Dziewczyna sapnęła, już otwierając usta, by zacząć swoje kazanie.
 Herm, cokolwiek Harry zdobył, na pewno nam pomoże – wstawił się za przyjacielem Ron.
 Hermiono, znalazłaś jakiś sposób na zabezpieczenie?
 Mam – dziewczyna przytaknęła. – Ale przedstawię go dopiero przy wszystkich.
– Dobra, a teraz powiedz mi stary, co robiłeś z moją siostrą w Hogsmeade? – Ron nachylił się w jego stronę, patrząc mu uważnie w oczy. Strażnik wysłał mu myśl, na którą Harry się skrzywił. Nigdy nie powie Ron’owi tego, co zaproponował mu drugi umysł. Jego przyjaciel czasami nie znał się na żartach, dlatego wolał nie ryzykować stwierdzeniem „uprawialiśmy namiętny seks na środku placu”.
 Była sama, więc zaproponowałem jej, by mi pomogła wybrać prezenty na święta.
Ron uważnie przyjrzał się jego twarzy, szukając jakichś oznak kłamstwa. Mimo tego, że Harry był jego najlepszym przyjacielem, to jednak odnosił się do niego z rezerwą, jeśli chodziło o temat chłopaka jego siostry. Harry nawet nie chciał myśleć, co by się działo, gdyby faktycznie chodził z rudowłosą. Widział już wiele razy jak niczemu winny chłopak, który znajdował się zbyt blisko Ginny, oczywiście według Rona, lądował w Skrzydle.

**
                  
                   Na kolejne spotkanie Gwardii przyszli wszyscy jej członkowie. Był to w pewnej mierze sukces, ponieważ byli z różnych domów, a przede wszystkim roczników. Zazwyczaj zdarzało się, że brakowało kilku osób, które akurat w tym momencie miały jakieś dodatkowe zajęcia lub po prostu odrabiały szlaban.
                   Wszyscy siedzieli na podłodze, wśród puchatych poduszek, a na środku ustawiona była taca ze smakołykami. Zgredek zawsze, kiedy tylko ktoś się znajdował w Komnacie, przynosił jakieś przekąski i coś do picia, uważając, że nie mogą tutaj siedzieć bez niczego.
 Dzisiaj omówimy pewne kwestie – zaczął spokojnie Harry, a wszystkie pary oczu zwróciły się na niego. Gryfon przygotowywał cały ten plan od kilku dni, a w niektórych jego częściach pomagała mu Hermiona. Sama jednak nie chciała zdradzić nic na temat zabezpieczeń, które mieli wprowadzić. Harry miał dziwne przeczucie, że mu się one nie spodobają. Strażnik cały czas wysyłał mu uspokajające impulsy, zaznaczając, że przecież panna Granger to mądra dziewczyna, więc nie musi się o nic martwić. I tu młody Potter musiał się zgodzić.
 Jak już chyba wszyscy zauważyliśmy, rośnie aktywność Voldemorta – przy wypowiadaniu tego pseudonimu, niemal wszyscy wzdrygnęli się. Harry prychnął z niesmakiem. – Nie możecie wciąż obawiać się głupiego słowa!
 Łatwo ci powiedzieć – mruknął Justin, co jednak nie umknęło uwadze Gryfona.
 Jeśli macie zamiar podskakiwać za każdym razem, kiedy ktoś powie Voldemort – ku jego rosnącej irytacji, większość znowu się wzdrygnęła – to ja się zastanawiam, co wy tutaj wszyscy robicie! Obawianie się durnego imienia to przejaw głupoty.
 Nie rozumiesz, Potter, że niektóre słowa mają moc – odparł oburzony Michael.
 Tylko wtedy, kiedy im ją nadasz – syknął Harry. – Jeśli będziecie się bać głupiego imienia, to tylko wyjdzie na jego korzyść! Sami nadajcie mu znaczenia, a tak naprawdę, to jest głupi zlepek słów!
 Harry, odbiegłeś od tematu – zwróciła mu cicho uwagę Hermiona. Zielonooki spojrzał na nią ze złością, ale poddał się z kolejną myślą nadesłaną przez Strażnika. Obiecał sobie jednak, że nie pozostawi tak tej kwestii.
 Powracając – podjął ponownie. – Ostatnio zwiększyła się aktywność Śmierciożerców. Jak wiadomo, Ministerstwo Magii jest całkowicie bezużyteczne. Mugole zostali pozostawieni własnemu losowi, ponieważ nie ma nikogo, kto mógłby ich bronić.
 A Zakon Feniksa? – Spytała nieśmiało Hanna.
 Aktualnie nie ma o nich żadnych wieści – odpowiedział spokojnie Harry. On też zastanawiał się, czemu dyrektor nie robi nic w sprawie ataków. Gryfon wolał myśleć, że profesor ma po prostu jakiś plan, dlatego pozwala na to wszystko.
 Tutaj dochodzimy do pierwszego punktu, jaki chciałem dzisiaj poruszyć – kontynuował, rozglądając się uważnie po wszystkich. – Jak pamiętacie, na naszym pierwszym spotkaniu wspomniałem, że Gwardia będzie opozycją do Śmierciożerców. Jak do tej pory byliśmy jednak zbyt beztroscy – tu zmarszczył brwi. – Czas to zmienić.
 Teraz także jest czas, kiedy każdy z was może się jeszcze wycofać – dodał jeszcze. Wszyscy Gwardziści wpatrywali się w niego z uwagą. Kiedy tylko skończył, zapadło milczenie. Każdy analizował sytuację, zastanawiając się nad tym, co będzie najlepszym posunięciem.
 Ja zostaję – oznajmił spokojnie Neville, uśmiechając się do Harry’ego wesoło. Longbottom sięgnął po jedno z ciastek i sok z dyni. Po jego słowach zaraz nastąpił odzew.
– Cieszę się, że wszyscy się zdecydowaliście. Zanim przejdę do omawiania dalszych kwestii, oddaję głos Hermionie, która nam opowie o zabezpieczeniu, które znalazła.
Spojrzenia wszystkich od razu skupiły się na Pannie-Wiem-To-Wszystko.
 Do tej pory szukałam zaklęć, które zapobiegłyby zdradzie – zaczęła rzeczowym tonem. – Przeszukałam całą naszą bibliotekę i wiele innych, do których miałam dostęp. Udało mi się znaleźć Zaklęcie Lojalności. Przez bardzo długi czas je analizowałam, ponieważ pochodzi ono ze wczesnego średniowiecza i na pierwszy rzut oka wygląda wręcz idealnie, dlatego wydawało mi się podejrzane. Zaklęcie oczywiście ma swój haczyk, ale według mnie będzie się idealnie nadawało.
 Zaklęcie Lojalności, jak już powiedziałam, zostało stworzone we wczesnym średniowieczu i wtedy miało swój okres świetności. Rzucano je zazwyczaj między chłopem, a jego panem, co miało zapobiec ewentualnym przekrętom. Polegało ono na magicznym przysięgnięciu lojalności.
 Zaraz, zaraz – napomknął Terry, marszcząc brwi. – Czy tylko jedna ze stron przysięgała lojalność czy obie?
 I właśnie tu leży problem – odpowiedziała Hermiona. – Jedynie chłop przysięgał lojalność wobec swojego pana. Dzięki temu nie był w stanie zdradzić w jakikolwiek sposób swojego możnowładcy, co jednak nie oznaczało, że działało to w drugą stronę.
 Hermiono, to po co w ogóle przytaczasz to? – Zapytał zaskoczony Harry.
 Zrozum, Harry – spojrzała na niego uważnie. – Zaklęcie jest dobre, nie ma w sobie powikłań, jak w przypadku Przysięgi Wieczystej. Nie musisz uważać na to, co mówisz, ani na to, co robisz, ponieważ w Przysiędze Lojalności magia robi to za ciebie.
 Nie zgadzam się! – Fuknął Gryfon. – To brzmi jak pieprzony mroczny znak!
 Harry, wysłuchaj jej do końca – poprosił spokojnie Ron. Inni nie odzywali się, cały czas oczekując na zakończenie. Jeśli Hermiona poświęciła czas temu zaklęciu, to znaczyło, że mimo wszystko, było to najlepsze wyjście.
 Nie jest to mroczny znak – zaprzeczyła panna Granger, kiedy tylko Harry zamknął usta. – Zaklęcie nie pozostawia żadnych oznak na ciele, zamiast tego ten, komu przysięgło się lojalność, wie, gdzie się znajdujemy i w jakiej jesteśmy kondycji fizycznej.
 Wydaje mi się, że Harry będzie idealnym panem – rzuciła wesoło Luna, patrząc dookoła nieobecnym wzrokiem. – Znam Harry’ego na tyle, że doskonale wiem, że nigdy nie skrzywdziłby żadnego z nas.
 Luna ma rację – stwierdziła Ginny. – Może i to zaklęcie nie brzmi zbyt optymistycznie, ale Harry nigdy by nas nie wykorzystał. Przecież on ma syndrom bohatera.
 Co racja, to racja – prychnęła pod nosem Tabitha, dalej mając za złe Potter’owi jego kłamstwo. Przez niego musiała tłumaczyć się przed Snape’m!
Strażnik wysyłał do Harry’ego myśli, które zielonooki starał się za wszelką cenę ignorować. Nie miał zamiaru pozwolić na tę przysięgę. Nie chciał być, jak to ujęła Luna, panem. Wszystkich obecnych traktował jak przyjaciół, którym pomógłby w każdej sytuacji. Byli sobie równi, więc dlaczego to mu chcą przysięgnąć wierność? Nie miał zamiaru zostać drugim Czarnym Panem! I właśnie w tym sęk, Harry nadeszła kolejna myśl Strażnika.
 Jest jeszcze pewna kwestia, dotycząca tego zaklęcia – podjęła ponownie Hermiona. – Musi one zostać rzucone za zgodą obydwu stron, ponieważ w jego zamierzeniach nie ma być to czar zniewalający, a jedynie ochraniający obydwie strony. Chłop miał robić wszystko z pożytkiem dla pana, a pan miał dbać o chłopa. Poza tym – mówiła, patrząc uparcie na Potter’a. – Przysięgę będzie można później anulować za zgodą obydwu stron.
– Nie jestem do tego zbyt dobrze nastawiony – powiedział Klemens, za co od razu oberwał z łokcia od swojego bliźniaka. – Wiem jednak, że jeśli ma być to z pożytkiem dla nas, to zgodzę się przysiąc lojalność tylko Harry’emu.
 Stary, jesteś jak synonim czystości – stwierdził Seamus. – Nawet jak pomyślę o tym zaklęciu, to nie mam żadnych poważnych dreszczy. Wiem, że nie wykorzystasz nas.
 Nie zgadzam się – burknął Gryfon, po czym spojrzał oskarżycielsko na przyjaciółkę. – Przecież to pewnie kawał nielegalnej magii! Jak możesz coś takiego w ogóle proponować?!
– Harry, czytałam bardzo wiele ksiąg, gdzie sprawdzałam wszystko, co tylko dotyczyło tego zaklęcia. W każdej kronice wyraźnie zaznaczone jest, że było to powszechne i legalne zaklęcie, ale zapewne wraz z upadkiem feudalizmu, zostało ono zapomniane. Poza tym, Harry, ta przysięga jest idealna. Magia postara się o to, by nawet nie było żadnych podejrzeń odnośnie naszego członkowstwa w Gwardii!
 Czyli mamy chętnych wszystkich oprócz samego zainteresowanego – westchnęła Lavender. – Miodzio.
 Harry, zrób to jako moje zadość uczynienie za bal bożonarodzeniowy – powiedziała Parvati. Gryfon na to zarumienił się jedynie.
 Harry James’ie! – Syknęła nagle Hermiona. – Obiecałeś mi coś w wakacje. Masz być przywódcą, a nie!
 Czy wy naprawdę zwariowaliście? Chcecie tego?
– Tak – powiedziała Charleen, bawiąc się swoim długim warkoczem.
 Tylko jak na razie ty nie możesz zrozumieć, że my tu wszyscy już podjęliśmy decyzję – rzucił Zachariasz, na co od razu panna Haizel spojrzała na niego maślanym wzrokiem. Puchon zignorował młodszą współdomowniczkę.
 Zgodziliśmy się uczestniczyć w tym, dlatego każdy z nas ma świadomość, czym mogłoby się zakończyć nieświadome opowiedzenie komuś o czymś związanym z Gwardią. Jeśli przysięga ta zapobiegnie temu, czemu mamy się na nią nie zgadzać? Ma być ona naszym gwarantem bezpieczeństwa – zakończył Glenn. Harry już wiedział, że został przegłosowany, dlatego westchnął. Argumenty były jak najbardziej logiczne, ale Potter nigdy nie chciał brać na siebie takiej odpowiedzialności. Bał się, że przez tak wielką władzę, jaką chcą go obdarzyć, może stać się taki, jakim został Voldemort. Miał pozostawiony przez niego znak, który złączył ich umysły w pewien sposób. Może i Strażnik zablokował to nienaturalne połączenie, ale Harry doskonale wiedział, że zdążył przez nie zatruć swoją duszę złem. Nie chciał się w nim zagłębić.
 Harry, wierzymy w ciebie – powiedziała Hermiona, kładąc mu dłoń na jego własnej. Gryfon nieświadomie zacisnął ją, po czym rozluźnił ciało.
 Dobra, niech tak będzie, skoro jest to wasza własna decyzja – zgodził się. – Zaraz po pokonaniu Volemort’a likwidujemy to, dobra?
 Nie ma sprawy, stary, tylko najpierw załatwimy bydlaka – stwierdził Ron, uśmiechając się wesoło.
 Przysięga wymaga jakiś skomplikowanych inkantacji? – Zapytał Terry, którego mina przypominała bardzo wyraz twarzy Hermiony, kiedy ta tylko poszukiwała informacji.
 Nie – zaprzeczyła Gryfonka. – Już wspomniałam, że w większości zaklęcie polega na chęci obydwu stron. Wystarczy jedynie, że osoba przysięgająca powie Im penes vos[ii]. Musimy zgodzić się na powstanie więzi, a magia zrobi wszystko. Jedynie Harry będzie miał cięższą wersję, ponieważ musi powiedzieć Sumpseris tuam serwitutem[iii] i musi oczywiście tego chcieć.
 Czyli miejmy to już z głowy – powiedział Neville, wstając. Wszyscy, za jego przykładem, podnieśli się. Harry został otoczony kołem Gwardzistów, jednocześnie prosząc Strażnika o zmodyfikowanie jego części. Drugi umysł wyjaśnił mu, na jego prośbę, znaczenie słów, dlatego nie miał zamiaru ich nawet wypowiadać. Skoro przysięga opierała się w niemal całości na chęci i magii, czego Harry miał w nadmiarze, to jeśli zmieni kilka słów, to nie powinno się nic stać. Poza tym, wierzył w umiejętności Strażnika. Jeśli ten nie negował tego pomysłu, to wszystko wyjdzie i tak, mimo innej inkantacji.
     Gryfon czuł się trochę nieswojo, kiedy nagle wszyscy wyjęli swoje różdżki, które natychmiast wycelowali w niego. Przełknął ślinę, czując zbierającą się wokół nich magię. Pierwszy raz widział taki rodzaj przysięgi, gdzie wyraźnie odczuwał moc, którą każdy z tych czarodziejów posiadał.
– Im penes vos! – Krzyknęli wszyscy jednocześnie, a białe promienie natychmiast wypłynęły z ich różdżek, lecąc w kierunku Harry’ego. Zielonooki patrzył niepewnie na nie, a kiedy tylko poczuł, jak oplatają jego ciało, powiedział to, co nakazał mu Strażnik
 Agnosco tuam commendationem et offeretis In honore tuo reditu![iv] – Po swoich własnych słowach poczuł, jak kolejna obręcz oplata się wokół jego serca, tuż obok przysięgi złożonej Hermionie. Natychmiast, kiedy tylko magia uspokoiła się, uderzyło go kilkanaście nowych odczuć. W swojej głowie wyraźnie odczuwał Gwardzistów.
 Zachariasz, powinieneś leżeć w łóżku – powiedział, cały czas czując się lekko nieswojo. Harry usiadł na ziemi, oddychając głęboko.
 Harry, zmieniłeś słowa! – Krzyknęła przerażona Hermiona, podbiegając do niego natychmiast. – Jak się czujesz?
 Jakby ktoś mi przygrzał patelnią – mruknął, ignorując pierwszą część jej wypowiedzi.
 Chylę czoła, Harry – powiedział nagle Glenn, na co każdy na niego spojrzał z zaskoczeniem. – Znam doskonale łacinę.
– Co powiedział?
 Gdybyś się przykładała do zajęć, to byś wiedziała, moja droga – prychnął na kuzynkę Ślizgon, ale widząc spojrzenie innych, odpowiedział. – Pierwsza wersja, którą zaproponowała Hermiona, oznacza przyjęcie poddaństwa. Harry zamiast tego uznał naszą ofiarę i sam zagwarantował jej czystość poprzez własny honor.
 Co masz na myśli?
 W średniowieczu wiele zaklęć opierało się w głównej mierze na honorze, który traktowany był całkowicie serio – zaczął tłumaczyć. – Jeśli czarodziej lub mugol zapewnili swoim honorem jakąś czynność, to nie potrzebne były inne umowy czy przysięgi, a zaklęcie to zostało stworzone w średniowieczu. Harry, w tym momencie, kiedy zagwarantował swoim honorem, że nie wykorzysta naszej lojalności, to jakby stworzył nową więź.
 Zrobił nas mu równymi – powiedziała nagle Hermiona, po czym szczerze uśmiechnęła się do przyjaciela. – Według pierwowzoru, przysięga tworzyła relację poddany-pan, ale Harry użył innego sformułowania, dlatego według więzi jesteśmy równi. Harry może i uzyskał uprawnienia pana, czyli wiedza o naszym zdrowiu i aktualnym miejscu zamieszkania, ale go również obejmuje przysięga. Genialne!
 No tak, przecież to Harry – stwierdził Ron, na co inni zgodnie mu przytaknęli.
 Jesteśmy w stanie prowadzić spotkanie dalej, czy mamy dość na dzisiaj? – Zapytała Tabitha.
– W sumie nie mamy już nic, co by wyczerpywało magię, więc możemy skończyć wszystko, co zaplanowałem – odpowiedział Harry. – Chyba, że jesteście zmęczeni.
 Damy radę – powiedział Michael, sięgając po czekoladę, którą natychmiast podzielił się z Justinem. Zaraz po nim po smakołyk sięgnęła Luna.
 Przypomina mi różaka okolistnego – powiedziała panna Lovegood, pokazując kawałek Ginny. Rudowłosa przytaknęła z głupią miną.
 Hermiono, będziesz musiała wyjąć resztę rzeczy z mojej torby, bo ja się stąd na razie nie ruszam – powiedział Harry. – Byłbym wdzięczny, jakby ktoś też mi podał czekoladę i coś do picia.
Jego prośbę zaraz spełniła Parvati, która usiadła obok niego, dodatkowo przynosząc jeszcze poduszkę.
 Teraz mi trochę głupio, że tak się zemściłam za ten bal – mruknęła hinduska bliźniaczka.
 Należało mi się – zielonooki mrugnął do niej, na co dziewczyna uśmiechnęła się, kręcąc głową z rozbawieniem.
– Ale zdradzę ci w tajemnicy, że mój przyjaciel nauczył mnie tańczyć – szepnął do niej konspiracyjnie. – Dlatego obiecuję rekompensatę, kiedy tylko nadarzy się okazja.
– Mi też się należy!- Krzyknęła Padma. Ron natychmiast zaczerwienił się, krztusząc się popijanym sokiem. Wszyscy zaśmiali się.
– Co jest w tej skrzyni? – Zapytała Hermiona, kładąc przed przedmioty wyjęte z jego torby.
 Zaraz wszystko powiem – odpowiedział. Wziął głęboki wdech, rozpoczynając:
 Jako grupa, która ma stawić czoła Śmierciożercom, musimy namierzać ich ataki lub jedynie przewidywać, gdzie coś może się wydarzyć. Wiem, że będzie to trudne, dlatego jestem w stanie, na sam początek, zapewnić bezpieczeństwo naszym rodzinom.
 W jaki sposób?
 I tutaj przechodzimy do tego, co mamy w tym kufrze – tutaj otworzył je za pomocą różdżki. – W środku znajdują się czujki magiczne.
 Harry! – Pisnęła przerażona Hermiona. – Przecież one są nielegalne!
 Zdaję sobie z tego sprawę, Herm. Musiałem się sporo namęczyć, by je dostać. Chcę, by każdy z was wziął je ze sobą i zostawił gdzieś u siebie w domu, najlepiej w niewidocznym miejscu. Dzięki temu będziemy w stanie chociaż w takim stopniu zapewnić bezpieczeństwo najbliższym. Kiedy tylko główna czujka poinformuje nas o aktywacji sporej ilości magii, przybędziemy na ratunek.
 Proszę również, by każdy zaznaczył zielonym kółkiem, na tej mapie Anglii – tu wskazał dłonią na papierową, całkowicie mugolską, mapę turystyczną – gdzie znajduje się jego rodzinny dom. To ułatwi nam dotarcie do niego w razie potrzeby. Rozumiecie?
 To nielegalne...
 Ale koniecznie, Granger – Wtrącił się Glenn, podchodząc do skrzynki. Wyjął z niej małą, przezroczystą kulę i za pomocą różdżki zaznaczył swój dwór. – Zapewnię swojej rodzinie bezpieczeństwo w każdy z możliwych sposobów.
 On ma rację, Hermiono – poparła go Ginny. – Może to i nielegalne przedmioty, ale naszą intencją jest ratowanie naszych rodzin. Ron, ja ją wezmę.
 Dziękuję – powiedział Dean, nachylając się nad skrzynią. – Nie wiem, jak to robisz, Harry, ale naprawdę dziękuję. Dzięki tobie wierzę, że naprawdę jesteśmy w stanie go pokonać.
 Przecież to oczywiste, Dean, musimy się tylko trochę postarać.
Strażnik tym razem wysłał mu jeden impuls, przy którym Harry poczuł się tak, jakby ktoś właśnie poczochrał go po włosach. Poczuł przyjemne ciepło.
– Neville - zielonooki zatrzymał Longbottom’a. – Weź jeszcze jedną.
 Nie powinienem za…
 Oczywiście, że tak – przerwał mu Harry. -  Twoich rodziców też obronimy, a przy okazji będziemy wiedzieli o sytuacji w św. Mungu.
  Dziękuję – łzy zalśniły w kąciku oczu Neville’a, kiedy ten na mapie zaznaczał miejsce szpitala. Harry nie uważał tego za wielką sprawę, dla niego było to po prostu normalne.
 I przechodzimy do ostatniej rzeczy, jaką chciałem omówić – podjął ponownie Gryfon, kiedy wszyscy już spełnili jego prośbę. – Razem z Ronem i Hermioną stwierdziliśmy, że musimy stworzyć jednomyślną grupę. Gdzie jedna osoba walczy, a druga ją broni. Proponuję utworzenie dwóch grup, jedna byłaby defensywna i ofensywna.
 To nie głupi pomysł – poparł go Terry.
 Na samym początku myślałem o tym, by każdy dobrał się w pary, by stworzyć zgrane duety, a potem utworzyć grupy. Musimy umieć walczyć zarówno w dwójkach jak i w zespole.
 Dodatkowo, jedna osoba z duetu będzie musiała nauczyć się podstawowych zaklęć leczniczych. – powiedziała Hermiona.
 Możemy uwarzyć podstawowe eliksiry lecznicze – zaproponował Justin. – Ingrediencje można kupić wysyłkowo, a warzyć w Komnacie.
 Uważam jednak, że osoby najmłodsze – zaczął Colin. – Czyli te z trzeciego i czwartego roku, nie powinny się bezpośrednio angażować w walkę.
 Hej!
 Spokojnie. Wyjaśnij, Colin’ie.
 Po prostu uważam, Harry, że najmłodsi powinni się z nami uczyć, to fakt, ale jeśli dojdzie do starć, to nie powinni w nich uczestniczyć. Lepiej z nich zrobić jakąś taką inną grupę.
 Pomyślimy – zgodził się Gryfon. On również uważał, że dopiero od piątego rocznika wzwyż powinni walczyć. Zapowiadało się wiele pracy, ale Harry wierzył, patrząc po Gwardzistach, że dadzą radę.




[i] Kanonicznie też miał miejsce taki atak, więc pozwoliłam go sobie wykorzystać.
[ii] Im penes vos – łać. „Oddaję się w twoje władanie.”
[iii] Sumpseris tuam servitutem – łać. „Przyjmuję twoje poddaństwo.”
[iv] Agnosco tuam commendationem et offeretis In honore tuo reditu – łać. “Uznaję twoje oddanie i ofiarowuję w zamian swój honor”
Wszystko według wujka Google, więc wiadomo, że te zdania mogą być w stylu „Kali jeść, Kali pić”





____
Dobra, najpierw organizacyjnie.
Rozdział piętnasty pojawi się, tak przewiduje, dopiero w maju i to może nawet w ostatnim tygodniu. Czemu? Hahaha... Tak, odbija mi. W maju mam maturki, więc pewnością jest, że nie będę miała głowy do pisania Mankamentu. Ostatnią maturę mam 22, skurczybyki musieli mi tak walnąć daleko >< Ale nie mam co narzekać, inni mają nawet 27.
Oczywiście nie jest to pewniak. Równie dobrze napiszę coś, by tylko przestać myśleć o tym całym maturowym szajsie, ale w razie wu już wiecie co i jak.
Druga sprawunia. W ankiecie, tak tej co była po prawej, zwyciężył Draco Malfoy, zaraz za nim nowa bohaterka i na miejscu trzecim plasuje się Severus Snape. Wszystkie sugestie wezmę pod uwagę i od razu zaznaczam, że ankieta była stworzona jedynie w celu ciekawości, więc nie muszę brać jej pod uwagę, kiedy już z kimś Harry'ego będę chciała wyswatać [Bój sie, Harry, bój xD]

Mi osobiście rozdział się podoba, ale zobaczymy co wy na to powiecie. I muszę przyznać, że wyszedł mi naprawdę długi, w moim wordzie aż 14 stron przy zmniejszonych marginesach [wkurzają mnie te wielkie]. 
I tak chyba na koniec, dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze
Opowiadanie zaczęłam też publikować na forrum Mirriel [wiem, szalona jest xd]
Pozdrawiam, przesyłam słoneczko [haha, już dzisiaj latałam w skórze, oooł jee xD]
I widzicie, odbija mi... Tralala~ Jeszcze tylko nauczyć się do sprawdzianu z geografi i do poprawy z geografia, haha. 

Znad krzaczastych,
Lau~

Ps. Tęcza jest winą mojej koleżanki z klasy, która dorwała długopis kilku kolorowy [ wiecie, co mam na myśli, nee xd?] i przez całą matematykę wyglądało to tak "Łaaa... Wiola, patrz, tęcza!" 

Edit.12.04.13 Poprawione ;)

16 komentarzy:

  1. Siemka !
    Notka jak zwykle świetna, naprawdę, ucieszył mnie nowy rozdział... a jeszcze bardziej to, że możesz nie brać pod uwagę tworzenie bloga slash, bo bym na zawał padł. Proszę jednocześnie o to, że JEŚLI takowy wątek się pojawi, ostrzeż przed rozdziałem, żeby laptopa oszczędzić. Wszędzie gdzie teraz nie wejdę, są opowiadania o tych je****ch pedałach co jest już przesadą. Normalnych blogów już praktycznie nie ma i dlatego miłą odmianą jest poczytać coś nowego.
    Ciekawie by było, gdybyś jednak związała Tabitę z Harrym. Akcje z naszym wybrańcem i Glenem mogłyby być całkiem... interesujące, ale ja się w to nie w trącam. Twoja decyzja, w końcu, sam jestem autorem z sześcioletnim stażem i wiem jak irytujące jest, jak ktoś namawia na daną parę.
    Pozdrawiam
    Seth

    Ps. Powodzenia na maturze ! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek męsko-męski również mi nie pasuje do mojego opowiadania, ale nie mówię jeszcze ostatecznego nie. Wszystko zależy od tego jaki mi się dalej akcja potoczy i czy lepiej będzie jak Harry sobie znajdzie kobitę czy chłopa.
      Ostrzegać będę xD

      Dziękuję za komentarz ;)

      Znad krzaczastych,
      Lau~

      Ps. Aktualnie jestem na etapie "zaprzeczenia". Matura? Jaka matura? Za oknem wiosna, nie ma matury, lalala~

      Usuń
    2. Ja jestem na etapie irytowania ludzi.
      - Stary, no to co, matura się zbliża
      - Sethu, ch**u p********y musisz mi o tym co chwila przypominać ?!
      Swoją drogą, mam do ciebie małą prośbę. Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach ?
      Mój numer gg. 34989243.
      Ewentualnie jakbyś chciała kogoś podenerwować to też wal do mnie, jestem dosyć otwarty na ludzi, tylko ostrzegam, rozmowa ze mną grozi kompletnym wyniszczeniem psychiki i demoralizacją.
      Seth

      Usuń
    3. Haha, ja jeszcze go nie mam xD Wszystko przede mną^^

      Mogę informować, tylko muszę o tym zapamiętać. Jak już uruchomię gg i napisze do ciebie, to dobrze by było, jakbyś się zapytał czy coś, bo ja naprawdę sklerozę mam z takimi rzeczami ><

      Nie bój się, mi też to mówią, nie wiem dlaczego. Chyba obracam się w lamerskim towarzystwie, które mnie nie docenia >< To, że czasem sobie przeanalizuje ich psychikę nie znaczy, że jestem sadystką, nee?

      Znad krzaczastych,
      Lau~

      Usuń
  2. Sethuś, kotek, nie denerwuj ludzi na wstępie... Eh, zresztą to ja tu jestem od paplania od rzeczy.
    Nie przeczytała, wszystkiego, bodajże na rozdziale 10 tkwię, ale średnio chce mi się o 2 rano zapamiętywać, jaki to był rozdział. Ogólie powinnam już spać, w końcu jutro do szkoły, a dziś już nie uda mi się wymówić pilnowaniem psa w nocy ;) Nie warto pytać czemu, bo na samą myśl mam ohotę rozszarpać tą cholerę, uroczą, ale i tak cholerę. Mój telefon też mnie denerwuje, ale to szczegół, do niego się przyzwyczaiłam.
    Hm, te opowiadanie przypomina mi odrobinę 'Pandora Hearts' - kontrahenci, kontrakty itd. Ale to pozytyw, bo te anime jest naprawdę wspaniałe i je uwielbiam <3 Fabuła opowiadania wyróżnia się na tle tego wszystkiego, co czytałam do tej pory, choć wydaje mi się, że coś z kontraktami już kiedyś czytałam. Jednak pamiętać dokładnie nie będę, mam za dużą mieszanke w głowie. xd
    Harry nie lubi Fausta? Why? On est fajny~! Przynajmniej według mnie xd dobra, przeczytam reszte - skomentuje treściwiej.
    W niepoprawionych rozdziałach z łatwością wyłapać błędy, radzę się za nie wziąć ^^
    a teraz - pozdrawiam, oyasumi, papa...
    Prince

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo~
      W sumie, jak teraz sobie Pandorę przypomnę, to faktycznie, tam też przecież Ozuś kochany się "zakontraktował". Ale tak serio, serio, to nie brałam tego pod uwagę. Kurczę, cały czas ktoś mi coś mówi, że zna skądś, a ja faktiko, przecież też tam było coś podobnego xD Chyba opóźniona jestem ><

      A co do czytania podobnych, to ja jeszcze akurat się z tym nie spotkałam jeśli chodzi o sagę Harry Potter, bo jak o fic z anime/manga, to wiadomo, jak o tym mówi anime/manga to taki jest fic.

      A to-to, że Harry Fausta nie lubi, to wszystko się dalej [może nawet dalej, dalej...] się wyjaśni. Nie bójta, staram się wywiązywać ze wszystkich poruszonych wątków.

      Arigatou za komentarz.

      Znad krzaczastych,
      Lau~

      Usuń
    2. Ps. Rozdziały zostaną poprawione, ale wiadomo, beta to też człowiek [tak, wiem, to tak samo jak nauczyciel xD]. Wszystko w swoim czasie się zrobi ;D

      Usuń
  3. Och, och, och! Harry, ty mój bohaterze! ^^
    Rozdział fantastyczny. I jesteś moim miszczem za scenę na schodach! Tak! Boska! Przeboska! ^^
    Mówiłam już, że lubię Twojego Harry'ego? Takiego rozrywkowego, zabawnego, a jednocześnie tego Harry'ego, którego od zawsze uwielbiałam - troskliwego i miłego.
    Szczerze Ci powiem, że podoba mi się takie bez paringowe opowiadanie. Jest wuchta możliwości i każdy może znaleźć coś dla siebie ^^ Bomba!
    Nie martw się! Matura to serio bzdura! ^^ Przechodziłam przez to w zeszłym roku i zdałam zadowalająco, a zaczęłam się uczyć na początku maja ^^ Tak, tak! wiem, ambicja to moje drugie imię. ja także kończyłam maturki 22 maja. :)
    życzę powodzenia na maturach!
    pozdrawiam,
    Eileen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, nie dziękuję za powodzenie xD

      Usuń
  4. Cud, miód i orzeszki :D
    Harry w Zakonie Feniksa? Szczerze to go tam zwyczajnie nie widzę. Potter miałby siedzieć i radzić z Zakonnikami pod komandem Dropsa? Dziwne. Zresztą on ma Gwardię na głowie, nie ma na to czasu! :D. Choć może uda Ci się zrobić z tego coś ciekawego i oryginalnego.
    A Ron zapraszający Hermione na randkę mnie rozwalił :D.
    Trochę brakuje mi wątku Draco. Wciąż nie padła odpowiedź na pytanie 'czy po twojej stronie jest miejsce dla wszystkich?' a i sam Malfoy jakoś znikną w tłumie.
    No, generalnie oby tak dalej! Powodzenia na maturze! (Ha, kończę swoją na dwa dni przed Tobą!)

    PS. Przy betowaniu umknęło wam jedno powtórzenie. O tu: 'No tak, pomyślał Harry, wciąż jest wściekła. Panna Vergoue od pamiętnego spotkania w lochach i jego zachowania, traktowała go jak powietrze. Była na niego wściekła.' Jedno wściekła można zmienić na zła, obrażona lub cokolwiek :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałabym. Nowy szablon jest ładniasty :D.

      Usuń
    2. Wątek Draco się rozbuduje, spokojnie, wszystko w swoim czasie ;)
      Powtórzenie już zmieniam i dziękuję za jego wytknięcie.

      A co do Rona. Od zawsze był nieśmiały, dlatego tak mi pasowało to tutaj. A z Zakonem to cóż, zobaczymy jak się rozwinie ;D

      Haha, wiedziałam. Mi też ten szablon się bardziej podoba.

      Znad krzaczastych,
      Lau~

      Ps. Fajnie masz i też powodzenia życze ;D

      Usuń
  5. o rany! to opowiadanie jest świetne, naprawdę się wkręciłam! Przeczytałam wszystkie rozdziały w kilka dni i już nie mogę się doczekać następnych. Ten Strażnik i Gwardziści, a sam Harry jest po prostu idealny. zobaczymy jak to się dalej rozwinie.
    Życzę weny i czasu.
    N.Tinuviel

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    ha tekst strażnika o tym co Harry robił z Ginny boski, zmienił trochę to zaklecie wlaśnie dzięki pomocy swojego strażnika...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    o, to było boskie, tekst strażnika o tym co Harry robił z Ginny, boski ;) udało Harremu się zmienić trochę to zaklecie właśnie dzięki pomocy swojego strażnika...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniale,  to było boskie ;) a ten tekst strażnika opowiadającego Harremu, o tym co robił z Ginny, był boski ;) Harremu udało się zmienić trochę to zaklecie właśnie dzięki pomocy swojego strażnika...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Zamów Proroka Codziennego