czwartek, 14 lutego 2013



Walentynkowy odcinek specjalny 

Tylko proszę się nie sugerować niczym. To nie jest powiązane z resztą opowiadania, a jedynie przyjemny przerywnik. Rozdział się cały czas tworzy i zostanie dodany w tym miesiącu. Życzę wszystkiego dobrego każdemu zakochanemu i samotnemu, bo na pewno gdzieś za rogiem czeka na niego ten ktoś.
Za komentarze dziękuję.
Smacznego.


            Słońce przyjemnie grzało mu w twarz przez niezasłoniętą kotarę łóżka. Słyszał podniecony głos Rona i Deana. Skrzywił się, powoli otwierając oczy. Promienie zaatakowały, na co natychmiast schował się pod kołdrę, mamrocząc ciche przekleństwa. Wziął głęboki wdech, potarł oczy i odchylił kołdrę. Rozejrzał się nieprzytomnie po dormitorium, widząc zamazane sylwetki współlokatorów. Z łóżka Seamusa wciąż dobiegało głośne chrapanie.
- Cześć, Harry – przywitał się z nim Neville, który podszedł do swojego posłania z wciąż mokrą głową.
- Cześć – odpowiedział, ziewając. Ron z Deanem gorączkowo rozmawiali, całkowicie ignorując ospałego Pottera. Harry z ich rozmowy wyłapał jedynie kilka słów – „Harpie”, „Niemożliwe” i „Złapał znicza w trzydziestej minucie meczu”.
            Gryfon wstał, wcześniej nakładając na nos swoją dodatkową parę oczu. Zrobił krok, chcąc skorzystać z toalety, ale coś stanęło mu na drodze i wyrżnął niczym długi.
- Stary, w porządku? – Dopadł go natychmiast Ron, pomagając mu wstać.
- Cholera jasna – warknął jedynie w odpowiedzi Harry i spojrzał na rzecz, o którą omal nie zgubił jedynek. Zamarł. Ze strachem rozejrzał się po twarzach współlokatorów, szukając jakiegokolwiek ratunku.
- Jaki dziś dzień? – Harry już doskonale znał na to odpowiedź, jednak miał cichą nadzieję, że się pomylił, że to, co leży przy jego łóżko, to nie jest właśnie to.
- Czternasty luty – odpowiedział Neville, całkowicie niszcząc wszelkie złudzenie Pottera. Wybraniec wzdrygnął się. Nienawidził tego dnia od kiedy tylko zjawił się w tej szkole.
- Stary, nie będzie tak źle – próbował go pocieszyć Ron.
- Ta, w szczególności jak dopadły go w łazience prefektów w zeszłym roku – powiedział Dean, za co zarobił mordercze spojrzenie od rudzielca. Harry dostał gęsiej skórki na samo wspomnienie zeszłorocznego święta zakochanych. Te bezczelne dziewuchy wpakowały mu się do łazienki podczas kąpieli. Uciekał wtedy niemal całkowicie nagi, udało mu się jedynie zasłonić szybko wziętym ręcznikiem, przez całą szkołę do Wieży Gryffindoru. Na jego nieszczęście wpadł wówczas na przechadzającą się profesor McGonagall.
- Szlag – syknął Harry, patrząc wręcz z nienawiścią na paczuszki w kształcie serca, zapakowane w czerwony kolor, przez które się wywalił. Napisy skrzyły się, zapewniając wieczną miłość i uwielbienie.
- Tu są też listy – powiedział Neville, pokazując ręką kawałek dalej. Faktycznie, kupka różowych kopert leżała obok prezentów. Niektóre z listów posiadały skrzydła i latały w powietrzu.
- Sory, stary, kilka rozwaliliśmy, bo miały durnowatą muzyczkę – powiedział z przepraszającym uśmiechem Ron, a Dean zrobił głupią minę.
- Spalcie to – syknął jedynie Harry.
- Ej, stary, nie marnuj czekolady – oburzył się Ron.
- Pewnie jest przesączona amortencją. Nie ma mowy, bym cokolwiek z tego zjadł. Jak chcecie, to się częstujcie. Na własne ryzyko. Te dziewczyny są pieprznięte i nie wiadomo co mogły wymyśleć.
- Nie przesadzaj.
- Ron, Harry ma rację – poparł Wybrańca Dean. – Już raz wyznawałeś miłość Romildzie Vane i byłeś tak upierdliwy, że przysięgam, jak znowu zaczniesz, to śpisz w Wspólnym.



            Harry nie zjawił się na śniadaniu. Nie był aż tak głupi, żeby wejść prosto w paszcze lwa. Dziewczyny wtedy nie dałyby mu spokoju. Musi się przez ten dzień ukrywać. Nie chciał skończyć rozszarpany przez dziewczyny czy zamęczonych ich miłością. Doskonale wiedział, że większość z nich leciała jedynie na jego sławę.
            Święto zakochanych od zawsze było utrapieniem dla Harrego. Od kiedy tylko przekroczył próg tej szkoły, każdego roku, czternastego lutego odbywał się tutaj istny cyrk. Dziewczyny rzucały się na swoje obiekty westchnień, nie interesując się ich zdaniem. Nasączały czekoladki eliksirami miłosnymi, a w najgorszym razie polowały na swoje miłości.
            Strażnik regularnie wysyłał mu myśli, kiedy znajdował się niebezpiecznie blisko swojego fanklubu, na czele którego szła dumnie Ginny. Tak, to było najgorsze. Dziewczyna na co dzień nie interesowała się nim, jednak kiedy nadchodził dzień Walentego. A najgorsze było to, że była najlepsza w odnajdywaniu go.


- Stój! Petrificus Totalus!
- Drętwota! Impedimento!
Krzyki zaklęć  rozbrzmiewały za uciekającym Harrym. Chłopak zdążył odskoczyć w bok, a następnie wysłać w goniący go tłum dziewczyn kilka zaklęć. Przeklinał swoją głupotę. Gdyby tylko poszedł do jakieś nieużywanej łazienki. Niestety, kiedy tylko Gryfon zjawił się w swoim dormitorium, został dostrzeżony przez jakąś pierwszoklasistkę, która dała sygnał pozostałym dziewczynom. Tak więc, Harry uciekał szkolnymi korytarzami, próbując znaleźć jakiekolwiek schronienie przed tłumem niebezpiecznych kobiet. Jego ubranie było w niektórych miejscach podarte, a policzek osmolony.
- Expelliarmus!
Skręcił gwałtownie w bok, tak jak nakazał mu Strażnik i zamarł. Tuż przed nim czaiła się druga grupa dziewczyn. Zaklął głośno, podziwiając jednocześnie ich strategie.
- Nie no, dziewczyny, uspokójcie się – uśmiechnął się głupio. Został okrążony. Czuł się niczym ofiara. A te wygłodniałe spojrzenia były jednoznaczne. Nie wyjdzie  z tego cało.
- Nie uciekniesz nam, Harry! – powiedziała Ginny, występując z tłumu. Trzymała przed sobą wyciągniętą różdżkę.
- Będziesz którejś z nas.
- Mój! – Zaczęły przekrzykiwać się dziewczyny i nagle ruszyły. Strażnik wysłał mu impuls i bez myślenia, Harry zagwizdał. W ciągu kilku sekund, kiedy już został szarpany przez dziewczyny, nadleciała miotła. Wyrwał się Ginny i Cho, podskakując do swojej Błyskawicy. Odleciał szybko, a za nim dźwięczały zaklęcia. Jęknął, dobrze wiedząc, że nawet teraz nie tak łatwo będzie się ich pozbyć.
Gryfon mężnie uciekał przed swoim fanklubem, aż w końcu któreś z zaklęć dotknęło jego miotły. Witki zaczęły się niebezpiecznie tlić, co natychmiast zakłóciło płynność lotu. Harry z krzykiem wpadł w drzwi do jakieś komnaty, wprost na Severusa Snape.
- Co ty wyrabiasz, Potter!
- Tutaj jest profesor Snape! – rozbrzmiały dwa krzyki w tym samym momencie. Harry przełknął ślinę, poderwał się i natychmiast zabarykadował drzwi.
- Pomóż mi! – Warknął na swojego profesora, który natychmiast, za pomocą magii, zaczął podsuwać meble.
- Długo to nie wytrzyma, Potter – prychnął Snape, narzucając wszelkie znane sobie zaklęcia wzmacniające na wrota, które były ich jedyną zaporą przed tłumem nastolatek, które ogarnięte były walentynkowym szałem.
- Potter, przez ciebie odkryły mnie – syknął Snape, patrząc morderczo na swojego ucznia.
- Tobie też nie dają spokoju? – Harry uniósł zaskoczony brwi, nie spodziewając się takiego… zainteresowania ze strony płci przeciwnej wokół Snape’a.
- Dla ciebie jestem profesorem, Potter – rzucił chłodno profesor. – I niestety, choć sam tego nie rozumiem, te tępe idiotki uwzięły się na moją osobę.
- Yhym – sapnął jedynie Harry, nie wiedząc co powiedzieć. Odgłosy zza drzwi były przerażające. Zaklęcia co chwila wybuchały, dodając nastroju grozy.
- Nie ma jak stąd uciec, prawda?
- Wyobraź sobie, Potter, że inaczej bym tu nie tkwił. Twoje towarzystwo jest doprawdy urocze, ale nie jesteś aż tak pociągający, bym miał poświęcić dla ciebie mój czas.
- Bo jest taki cenny – parsknął pod nosem Harry, za co zarobił mrożące krew w żyłach spojrzenie. Spiął się, kiedy rozbrzmiał huk. Drzwi zatrzeszczały niebezpiecznie. Strażnik wysyłał mu pocieszające myśli, próbując go za wszelką cenę uspokoić. „Gdyby tylko jakoś je zniechęcić. Pokazać im, że nie jesteśmy zainteresowani. Że jestem zajęty, że…” Harry spojrzał na swojego profesora z uwagą.
- Co się tak gapisz, Potter? Lepiej wysil te szare komórki, które podobno masz, jak usilnie próbuje mi wmówić Dumbledore.
- Nie jestem głupi – odwarknął Harry, widząc drwiący uśmieszek profesora.
- Tak, panie Potter? To co tutaj robisz, zamknięty w komnacie bez wyjścia, prócz oddaniu się w ręce tych szalonych kobiet?
- Mogę zadać tobie to samo pytanie – syknął Harry, spinając się. A on już wymyślił plan. Dosyć głupi, absurdalny i Harry nawet nie wierzył w jego powodzenie czy nawet samą realizację, ale przynajmniej go miał.
- Minus dwadzieścia punktów, Potter.
- Dobra, a teraz słuchaj. Coś wymyśliłem – mruknął Harry, podchodząc do swojego profesora i zaczął mu szeptem wyjaśniać. Severus Snape spojrzał na niego z czystym zaskoczeniem, ale zaraz jego źrenice zwęziły się, a kącik ust uniósł go góry.
- I ty się potem dziwisz, Potter, że mam cię za idiotę.
- Hej, przynajmniej coś wymyśliłem! – sapnął Gryfon, rumieniąc się wściekle. – A poza tym, nie, to nie. Tylko tak pomyślałem. Trudno, zaraz nas najwyżej rozszarpią.
Dokładnie z końcem jego słów drzwi rozpadły się, a kolejne zaklęcia usunęły zaporę zrobioną z mebli. Severus Snape miał bardzo mało czasu na przeanalizowanie czegokolwiek, ale w tym momencie, widząc obłęd na twarzach tych dziewuch, plan Pottera nie był aż takim głupim pomysłem.
Harry został szarpnięty za ramię bliżej Snape, który patrzył na niego z determinacją. Gryfon przełknął ślinę. Niemożliwe!
- Lepiej się postaraj, Potter – syknął jedynie Snape, nim nakrył wargi Harrego swoimi. Gryfon, podobnie jak stojące w drzwiach studentki, zamarł. Nacisk był delikatny, na co Harry rozchylił delikatnie wargi. Nim się spostrzegł, był ciasno przyciśnięty do klatki swojego profesora, z jedną jego dłonią na swojej talii, a druga zjeżdżała na pośladek, ściskając go. Harry wplótł swoje dłonie we włosy Snape’a, oddając żarliwe pocałunki. Ciepło od razu rozeszło się po jego ciele. Jęknął nawet cichutko, kiedy Snape przygryzł jego wargę i właśnie ten moment profesor Eliksirów wykorzystał na oderwanie się od nastolatka. Stał chwile w ciszy, wpatrując się swoimi czarnymi tęczówkami w zielony odpowiednik. Harry przeklinał się za to, że się tak cholernie rumienił.
- Widzicie teraz, drogie panie, dlaczego tak intensywnie wam odmawiamy – powiedział głośno Snape.
- Niemożliwe – sapnęła Ginny. – To musi być jakiś żart! Wy nas robicie w hipogryfa!
- Zgadzam się. Harry na pewno nie jest gejem! – Poparła ją Cho.
- Harry, prawda? – Spytała z nadzieją jakaś niska blondynka o dużych, brązowych oczach. Harry niepewnie odwrócił głowę wziąć z zarumienionymi policzkami. Był rozkojarzony, nie spodziewając się, że Snape chociaż weźmie pod uwagę jego genialny plan.
- Niemożliwe – szepnęła Ginny, widząc co się stało z Harrym. Rudowłosa odwróciła się i odeszła. Tuż za nią zaczęły powoli znikać inne dziewczyny. W końcu zostali sami.
- Ekhem – odkrząknął Potter, próbując wyswobodzić się z otaczających go ramion. – Udało się.
- Przypadkiem – zgodził się Snape. – Jesteś tak marnym aktorem, że prawie się wydało. Trzeba nad tym popracować.
- Hej! Ty… - Sens wypowiedzi Snape’a dotarł do niego wraz z ponownym nadejściem ust profesora.
„Walentynki wcale nie są takie złe.”



6 komentarzy:

  1. K***a... sorry, że zaczynam od przekleństwa, no ale się wkurzyłam strasznie. Tak to jest pisanie na klawiaturze, wpatrując się w monitor. Piszę dość szybko, jednak czasem coś źle wcisnęłam, bo próbowałam napisać polski znak i przeglądarkę mi zamknęło. A napisałam taki długi komentarz! Awrgh... dlaczego tak jest?! ;__;
    Postaram się odtworzyć to, co napisałam wcześniej.
    Ojej. Ojejeee... podobało mi się! Miniaturka fajna, na początku była taka zachęta na czytanie dalej, no wiesz, ja uwielbiam, jak Harry jest w tarapatach. Ech, nasz bidny, mały Haly... Strasznie rozśmieszyła mnie scena z McGonagall... Jeju, ale musiała mieć minę! No ale Harry z pewnością miał o wiele gorzej... Ale to była perełka! Genialne!
    Ach, i ta wymiana zaklęć. Przypomniało mi się opowiadanie ff o HP "To oznacza wojnę". Też biły się o Harry'ego... jakie to romantyczne! <3 Kolejna perełka.
    Jedno, co mnie zawiodło, to Snape. Wolałabym, aby był to Draco, ewentualnie Ginny, która nie byłaby w tej grupie. No ale ja się do niego nie czepiam, bo rozumiem, że może wolisz Snape'a. :) Ale Sevcio też jest git, choć wolę go jako mentora Harry'ego. Dobra, już nic nie mówię :D
    Ach! Jak Harry wymyślił plan, to ja już wiedziałam co się święci. Ale musiała być jego mina, gdy to wymyślił! Chociaż ja na miejscu Harry'ego w życiu nie odważyłabym się powiedzieć o planie nauczycielowi; zwłaszcza Severusowi. Jednak... kobiety są czasem naprawdę straszne i mogą być przyczyną takiej decyzji, która mogłaby przyczynić się do upadku walentynkowej miłości dziewczyn.
    Chociaż drugie klejenie się... hm... Czy może Snape od dawna był zabujany w uczniu, więc może wykorzystał sytuację; jednak jest druga opcja - być może brakowało mu tego, więc skorzystał z okazji. Chociaż jego inicjatywa mnie zaskoczyła: kolejny element świetnej miniaturki!
    I ten Strażnik... Pomocny gość xD
    Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek. Sorry, że wcześniej nie napisałam, ale 14 cały dzień spędziłam poza domem.
    Weny życzę i mam nadzieję, że będziesz pisała więcej takich miniaturek, a także, że rozdział będzie super długi :)
    Weny! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Cieszę się, że się spodobało. Tak o, wpadłam na pomysł i go napisałam. A z tym drugim klejeniem to chodziło mi po prostu o akcent walentynkowy, bo co miałam napisać "Snape spojrzał na Harrego. - Minus sto punktów, Potter - warknął, wychodząc z komnaty". To może i tak byłoby w Snape'owskim stylu, no ale...
      Dziękuję bardzo za życzonka. A z długością rozdziału się postaram.

      Usuń
  2. To było.... absurdalne! I naprawdę nie wiem, co mnie do tego niecnego czynu popycha, ale muszę to napisać. Prawie popłakałam się ze śmiechu. To były najlepsze walentynki EEEEEVVVVaaaaaa! Tylko te plotki i oskarżenia o molestowanie.... Bossz, uśmiałam się niesamowicie. Dobra miniaturka (to jest miniaturka? Takie odniosłam wrażenie).
    [ante-somno.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to tylko miniaturka z okazji zacnego świętego Walentego ;D
      Ciesze się, że się spodobało.

      Usuń
  3. Hej,
    to było genialne, Harry w tarapatach, a potem urknął razem z Severusem, plan wypalił, ale ta końcówka ciekawa, może Severus był już wcześniej zainteresowny Harrym, och chciałabym coś więcej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział wspaniały, genialny, Harry jest w tarapatach, a potem co? utknął razem z Severusem, cieszę się, że plan wypalił, a ta końcówka bardzo ciekawa, a może Severus tak naprawdę już wcześniej zainteresowny Harrym...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Zamów Proroka Codziennego